top of page

Inspiracja na dziś: świat bez wody. Diuna



Dzisiaj jest płaczący dzień i wielu z nas chętnie z tego powodu ponarzeka. Bo chciałoby się wyjść i w ogóle bez sensu...


Zagrajmy w ulubioną grę niektórych Taboretowiczów, nazywamy ją roboczo: „O tak, najlepiej... i o nie, tylko nie to...” Teraz bierzemy na warsztat słowo deszcz i zaczynamy: - O tak, deszcz: uwielbiam to uspokajające pukanie o parapet. Perliste kropelki wody spływające po twarzy są takie chłodne, orzeźwiające i przyjemne. Wilgoć w powietrzu, jest czym oddychać... i tu następuje minutowy, jak najszybciej wypowiadany, wywód na temat zalet deszczu. A teraz druga runda: - O nie, tylko nie deszcz. Wszystko jest mokre i ociekające wodą, po prostu płakać się chce. Trzeba zakładać te beznadziejne kalosze i kurtki przeciwdeszczowe, w których człowiek tylko się poci i jest mu mega niewygodnie... i tak dalej, przez minutę wyliczamy litanię wad deszczu. Spróbowaliście? Jak Wam poszło? Z obserwacji wynika, że gdy grają Polacy zdecydowanie łatwiej przychodzi nam wersja - „o nie”, ciekawe dlaczego?;)


No tak, lubimy sobie ponarzekać. Ale dobrze jest żyć w miejscu, w którym można narzekać różnorodnie, raz na deszcz, raz na słońce, można deszcz lubić, albo go nie znosić;) A teraz wyobraźmy sobie planetę, na której nie pada nigdy. Woda jest upragniona, jej posiadanie to oznaka absolutnego bogactwa, władzy, a jej brakowi podporządkowane jest całe życie. Kogo stać na wylanie miski wody, w której umył ręce jest bogaczem, a tłum biedaków czeka na możliwość wytarcia kałuży, jak na hojny dar. Przerażająca wizja, prawda?

Rodzimi mieszkańcy Arakis, bo tak nazywa się ta planeta, żyjący w naturalnym środowisku, wyglądają jak suszone śliwki. Ich skóra jest pomarszczona jak niewyprasowane, twarde płótno przyklejone ciasno do kości. Aby przetrwać na pustyni, noszą specjalne stroje, które są skomplikowanym układem rurek i kieszeni, służącym do odzyskiwania wody z organizmu i tworzenia jej zamkniętego obiegu. System jest uzupełniany najwyżej raz dziennie, jednym naparstkiem drogocennej cieczy, dlatego jego szczelność to kwestia życia.

Największy dar jaki można złożyć po śmierci, to oddanie „swojej wody” dla tych, którzy pozostają. I tak właśnie robią wszyscy Fremeni, mieszkańcy Arakis. Nie traktują tego jak bohaterstwo, tylko coś zupełnie normalnego i zbliżającego do osiągnięcia upragnionego, wspólnego celu.

Fremeni to w ogóle są goście. Żyją na zjedzonej przez słońce i suche powietrze pustyni. Pustyni bezkresnej, bezwzględnej i bezkompromisowej, która nie wybacza pomyłek i bezlitośnie karze za najdrobniejszy błąd. Stworzyli sobie przestrzeń do życia pod ziemią, sieć osad (siczy) połączonych labiryntem kanałów, tajemnych przejść i ukrytych komnat. Zbudowali system śluz chroniących podziemny świat przed palącym słońcem i odzyskujących wodę z powietrza. Wodę tę cierpliwie gromadzą, kropla po kropli, tworząc podziemne jeziora. Opanowali umiejętność przemieszczania się na grzbietach stworzycieli, czyli czerwi pustyni, istot niebezpiecznych, szybkich jak huragan i wielkich jak góra. I mają cel, ideę dla której się jednoczą, podporządkowują całe swoje życie i są gotowi na każde poświęcenie. Za sprawą ich codziennych, żmudnych działań i wyrzeczeń, ich ukochana Arakis ma kiedyś, za czas wielu kolejnych pokoleń, stać się krainą zieleni. Żyją tą nadzieją każdego dnia, gotowi na każde poświęcenie, w myśl zasady, że gdy już odnajdziesz cel, nie spocznij i zrób wszystko, by go osiągnąć ;)

W piasku Arakis kryje się jeszcze coś, przyprawa, która zmienia kolor oczu mieszkańców w bezgraniczny błękit, ale to tylko ułamek jej mocy. Przyprawa ma działanie eliksiru młodości, a także pobudza zdolności jasnowidzenia, a na planecie są jej nieprzebrane pokłady. To oczywiście sprawia, że wkracza tu świat polityki, pieniędzy, wiedźm Bene Dżeserit, władzy i wojny. Kto jest ciekawy, niech śmiało sięga po „Diunę” Franka Herberta i zagłębi się w tajemnice Arakis.


A ja was namawiam do stworzenia wizji Diuny, planety słońca, falującego piasku, łat czerwonej przyprawy, czerwi i Fremenów podróżujących na nich jak na pustynnych smokach. A może obraz podziemnego królestwa siczy i jasnowidzących wiedźm Bene Dżeserit? A może wymyślicie nowe oblicze planety, już po spełnieniu nadziei jej mieszkańców? A na koniec jeszcze raz pomyślcie, czy narzekać na nasz deszcz? I że oszczędzanie wody może jednak ma jakiś sens...











201 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


bottom of page